Roman Wojtkowiak
W dniu 24 lutego 2017 roku zmarł dr inż. Józef Grodecki. Człowiek Instytucja. Były Chif speleologów poznańskich.
W 1964 roku Piotr Biniek i Marek Opałka, założyli w Poznaniu Sekcję Grotołazów przy Akademickim Klubie Turystycznym, który działał pod patronatem Zrzeszenia Studentów Polskich, organizacji zrzeszającej studentów Wyższych Uczelni. Działalność ZSP w początkowym okresie jej powstanie zdominowana została przez takie sprawy jak warunki bytowe studentów (stypendia, domy akademickie, stołówki, służba zdrowia), warunki studiowania i odpoczynku, funkcjonowanie zespołów samopomocowych w nauce, zespołów artystycznych, problemy wczasów i sport. Ale inicjatywy ZSP w późniejszych latach zaowocowały dynamicznym rozwojem różnorodności form działania. Między innymi turystyczną tworząc własne przedsiębiorstwo turystyczne o nazwie Akademicki Klub Turystyczny „ALMATUR”, które od 1956 roku organizowało różne formy wypoczynku dla studentów. To przy nim powstała pierwsza organizacja speleologiczna w Wielkopolsce. Pierwszym Prezesem Sekcji Grotołazów AKT był Piotr Sikora student Wydziału Technologii Żywności Wyższej Szkoły Rolniczej w Poznaniu, a drugim został Józef Grodecki, student Wydziału Leśnego tejże samej szkoły.
Józef Grodecki urodził się 18 sierpnia 1945 roku w Kociubińcach,.powiat kopyczyniecki (obecnie Ukraina, wówczas Kresy wschodnie Rzeczpospolitej, pod zaborami ZSRR) w rodzinie Władysława i Michaliny. Po wojnie już w ostatnim „rzucie”, rodzina przeniosła się, do Lwówka Śląskiego. To na Ziemiach Odzyskanych spędził resztę dzieciństwa i tam chodził do Szkoły Podstawowej i Liceum Ogólnokształcącego razem z innym poznańskim speleologiem Kazimierzem Dobruckim. To tam chłopaki połknęli bakcyla związanego z górami. Ich młody nauczyciel chemii Zbigniew Bartkowiak, zabierał swoich uczniów na wycieczki w okoliczne góry, jak i dalsze wyprawy. W ciągu tygodnia zapoznawał ich z wiedzą chemiczną, a w sobotnie popołudnia (w sobotę rano chodziło się w tamtych czasach do szkoły!) i niedziele pokazywał im piękno okolicznych terenów, wskazywał na rzeczy, o których na lekcjach się nie mówiło i oficjalnych nie poruszało. Uczył jeździć na nartach, ale również przybliżył im piękno świata podziemnego zabierając do jaskiń. Zafascynowany przyrodą a zwłaszcza górami, po maturze w 1963 r zdawał na geologię na Uniwersytecie Wrocławskim. Niestety tam się nie dostał, więc w 1964 roku zdawał egzamin na studia leśne i podjął naukę na Wydziale Leśnym Wyższej Szkoły Rolniczej w Poznaniu. Dyplom magistra inżyniera leśnictwa uzyskał w listopadzie 1969 r. na podstawie pracy „Ilość i rozmieszczenie igieł na pędach z górnej strefy korony 11-letniej sosny zwyczajnej (Pinus sylvestris L.) rosnącej na siedlisku boru świeżego”. Był studentem rokującym nadzieje na dobrego naukowca, więc uzyskał etat asystenta stażysty na swej macierzystej Uczelni jeszcze przed obroną pracy i podjął pracę już 1.10.1969 r.
W czasie studiów aktywnie działał w podlegającej Zrzeszeniu Studentów Polskich Komisji Turystyki i Sportu. W 1966 r. został prezesem Sekcji Grotołazów przy Akademickim Klubie Turystyki w Poznaniu, walnie przyczyniając się do rozwoju Sekcji. W wystawionej przez Andrzeja Kowalskiego, szefa Almaturu w Poznaniu opinii napisano, że jest świetnym organizatorem, społecznikiem oraz osobą podnoszącą kwalifikacje, czego dowodem było uzyskanie uprawnień Strażnika Ochrony Przyrody, Strażnika Tatrzańskiego Parku Narodowego, Instruktora Speleologii. Brał udział w szeregu wypraw do jaskiń polskich i jugosłowiańskich. W Tatrach „zrobił” parę dróg wspinaczkowych. Uczestniczył w dwóch wyprawach w Góry Dynarskie: Durmitor 67 i Volujak 69, gdzie był współodkrywcą szeregu jaskiń. W trakcie ekspedycji DURMITOR 67, uczestnicy poznańskiej wyprawy speleologicznej w Góry Dynarskie, dokonali przejścia Kanionu Nevidio, który został wyżłobiony w tamtym masywie przez rzekę Komarnicę, dopływie rzeki Pivy.


W wyczynie tym brał udział również Józef Grodecki. Było to II na świecie przejście najgłębszego kanionu w Europie. Teraz ten ekstremalny sport nazywa się „kanioningiem”, a w tamtych czasach nie miał swojej nazwy, gdyż nie był to jeszcze sport odkryty i zupełnie nieuprawiany. Mówiło się „przeszedł kanion”, choć główną czynnością w trakcie jego uprawiania jest skakanie wraz z wodą w wodospadzie i pływanie w diabelsko zimnej wodzie. W ramach wyprawy Durmitor 67, po zakończeniu akcji poszukiwawczej „najgłębszej jaskini świata” i przejeździe na drugi koniec Jugosławii, wspinał się w Alpach Julijskich, między innymi dokonując przejść na Triglawie.
Kierował wyprawą w góry Maglicz pod nazwą „Volujak 69”. W trakcie tego wyjazdu ze względu na czekające go egzaminy zrezygnował z pozostałej części wyprawy, między innymi na Pivską Planinę, gdzie „poszukiwano dna” w Todorowej Jamie, jak i wyjeździe „próbnym” w góry Prokletije.




Józek był bardzo dobrym narciarzem. Niby stadionowym albo inaczej mówiąc wyciągowym, jak to się teraz mówi, ale wspaniale dawał sobie też radę na nieprzetartych, dzikich szlakach. W dość skrajnych warunkach. To z Nim zjeżdżało się Żlebem Nad Samotnią czy po innych dziewiczych trasach. Był mistrzem Miasta Poznania Szkół Wyższych w narciarstwie alpejskim. To w Karkonosze na narty, uciekliśmy w marcu 1968 roku, gdy „smutni panowie” szukali Józka w akademiku „Przylesie” za protesty studenckie.
Był wielokrotnym uczestnikiem Zawodów Żeglarskich Szkół Wyższych Miasta Poznania, gdyż interesowało Go również żeglarstwo. To On był jednym z pierwszych w Poznaniu, właścicieli deski windsurfingowej. Na której próbowali, co poniektórzy pracownicy Katedry Mechanizacji Prac Leśnych, nie dać się utopić, podczas zajęć terenowych z Transportu Leśnego w Smolarni na Jeziorem Straduńskim.



W dniu 12 lutego 1976 roku Rada Wydziału Leśnego nadała mgr inż. J. Grodeckiemu stopień doktora nauk leśnych za pracę „Badania nad wpływem sposobów cięć, narzędzi i maszyn na efektywność prac w trzebieżach wczesnych”, która została napisana wspólnie z mgr inż. H. Różańskim i obroniona dwa dni wcześniej.

Józek grał w tenisa, kiedy nie było to jeszcze tak popularne jak teraz. Nie można również nie wspomnieć o zainteresowaniach Józka Grodeckiego piłką nożną. Ale nie było to takie tradycyjne ”zainteresowanie”, jakie uprawia większość facetów: telewizor, pilot, piwko i chipsy. Józek z ogromna pasją lubił oglądać mecze nie tylko naszej reprezentacji czy rozgrywki klubowe na wysokim poziomie, ale sam bardzo lubił pokopać „ten oprawiony w skórę okrągły kawałek gumy”. Wykorzystywał do „pogrania w piłkę kopaną” każdy możliwy moment czy okazję.
Jak wspomniano, w pierwszym zdaniu tych wynurzeń o Józku Grodeckim, jaki to był Człowiek Instytucja, należy przywołać jego działalność społeczną. Jako repatriant ze Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich, co mu zawsze przypominał wpis w Dowodzie Osobistym, jako: Urodzony w ZSRR, miał krytyczny stosunek do ustroju, który wprowadzony został przez Sowietów w Polsce. Do tego Jego głęboka wiara powodowała, że w miarę Swoich możliwości, wykorzystując każdą okazję aktywnie protestował przeciwko ustrojowi socjalistycznemu. Już na studiach brał aktywny udział w protestach studenckich w 68 roku. Bardzo aktywnie zaangażował się w działalność Pierwszej Solidarności. Wraz z Hanką Potok, prof. Ryszardem Ganowiczem, Romanem Schefke zakładali w Wyższej Szkole Rolniczej jak i na terenie całej Wielkopolski „Solidarność”. W czasie festiwalu pierwszej „wolności” aktywnie uczestniczył w działalności tego Związku Zawodowego, który miał umożliwić odzyskanie wolności, zlikwidować „durnotę” gospodarki socjalistycznej i przywrócić polakom swobody obywatelskie.
Warto przypomnieć, że Józek Grodecki był w drugiej połowie lat 80-dziesiątych Prezesem Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Nepalskiej, które założyli między innymi byli grotołazi Józef Grodecki czy Roman Wojtkowiak jak również Barbara i Janusz Smólscy, Lidka i Gracjan Ratajczak. W towarzystwie tym działały również takie Osobistości Gór jak Wojciech Wróż czy Zbigniew Staszyszyn. Dzięki Towarzystwu Przyjaźni Polsko-Nepalskiej istniała możliwość oficjalnego spotykania się opozycjonistów w stanie wojennym. Jak również organizacja ta umożliwiała wyjazdy przez Indie lub Chiny do Nepalu. Niestety nawał obowiązków i biznesy nigdy nie pozwoliły Mu pojechać w Himalaje, aby zobaczyć i dotknąć te Najwyższe Góry Świata. Ale w różnego rodzaju imprezach, które przez to Towarzystwo było organizowane w Osiedlowym Domu Kultury w Klubie „Pod Lipami”, jak np. Dni Nepalu, Dni Chińskie, wykłady o kulturze chińskiej, tybetańskiej, Himalajach czy prelekcje z wyjazdów pod Annapurnę czy Dhaulagiri aktywnie uczestniczył.
Po latach, kiedy „komuna” już się sypała, w 1988 r., po uzyskaniu rocznego urlopu bezpłatnego i zgody „władz paszportowych” wyjechał do Niemiec Zachodnich, do pracy w leśnictwie. Pracując w Niemczech, cały czas miał kontakt z Uczelnią i administracją leśną, Oficjalnie pracę na Uniwersytecie Przyrodniczym zakończył w dniu 30.09.2010 r., jednak mimo to nadal prowadził, w ramach ćwiczeń terenowych, zajęcia na Wydziale Leśnym udostępniając między innymi maszyny leśne ze swojej firmy. Kierował również pracami inżynierskimi i magisterskimi. Ostatnia obrona inżynierska, której był promotorem odbyła się 1 lutego br. 2017 r. Był autorem kilkudziesięciu prac naukowych, artykułów, wystąpień na konferencjach i spotkaniach.
Osobnym segmentem Jego bogatej działalności było założenie w roku 1996, wspólnie z Henrykiem Wachowiakiem firmy Lastech, która jako pierwsza wprowadzała pełna mechanizacje w pracach pozyskaniowych wykorzystując do tego kombajny leśne zwane w języku fachowym harwestery i forwardery. Był jej prezesem i współudziałowcem. W roku 2011 r. powstało Forest Consulting Center – Leśne Centrum Kształcenia Ustawicznego, którego był udziałowcem. Był też akcjonariuszem i wieloletnim przewodniczącym Rady Nadzorczej poznańskiej firmy Silvapol.
Dr inż. Józef Grodecki był członkiem Kolegium Lasów w Warszawie, członkiem Zespołu ds. Wdrożeń Nowych Technologii RDLP w Poznaniu, członkiem władz Stowarzyszenia Przedsiębiorców Leśnych im. Mieczysława Wierzbickiego w Gołuchowie.
Był myśliwym, członkiem Koła Łowieckiego nad Flintą, a wcześniej przez wiele lat Akademickiego Koła „Przylesie”. Był wielokrotnym uczestnikiem Zawodów Żeglarskich Szkół Wyższych Miasta Poznania, gdyż interesowało Go również żeglarstwo. To On był jednym z pierwszych w Poznaniu, właścicieli deski windsurfingowej.

Był dwa razy żonaty. Z pierwszą żoną Izabelą z domu Warmuz nie miał dzieci. W 1985 roku zawarł związek małżeński z Jolantą Grodecką z domu Budasz, z którą miał jedno dziecko Jana.